Jamniki długowłose królicze w wieku sześciu tygodniu są bardzo rozkoszne. Właśnie tyle mają teraz dzieci Basima i Ambicji, dlatego wybrałam się do nich z dawno zapowiedzianą wizytą. Umówiłyśmy się z ich hodowczynią Kasandrą Kleinert, że przywiezie je do Krakowa – w weekend, w który odbywały się jamnicza klubówka oraz wystawa międzynarodowa. Sesja maluchów w te dni okazała się niełatwym zadaniem, bo upał sprawiał, że szczenięta były śpiące i najlepiej czuły się w chłodzie, dlatego wspólnie z moją przyjaciółką Dagmarą Oraczewską postanowiłyśmy zrobić zdjęcia tuż przed zachodem słońca, kiedy będzie już trochę chłodniej. Spóźniłyśmy się o jakiś kwadrans, dlatego część fotek szczeniąt została zrobiona jeszcze w słońcu, a część już w cieniu, bo słoneczne promienie całkiem skryły się za horyzontem. Maluchy zostały wyrwane z pokolacyjnej drzemki, ale nie dałyśmy za wygraną. Na początku ustawiłyśmy je do zbiorowych fotek. Na zdjęciach poniżej od lewej Czatur, Cezar i Centurion.
Poniżej już w innej kolejności.
I jeszcze Cezar w parze z Czaturem.
Czatur był najbardziej chętny do współpracy. Jako jedyny na widok serka waniliowego ustawił się w pozie wystawowej, chociaż nigdy wcześniej nie trenował.
Ten mały jamniczek błyskawicznie reaguje, jak się go woła. Śmiesznie przekrzywia wtedy główkę i robi śmieszne minki.
Cezar zachwoywał się jak prawdziwy cesarz. Spokojny, zrównoważony i... najedzony. Widać, że ten mały jamniczek wie, jak czerpać przyjemności z życia. A minki robi przy tym takie słodkie, że szybko przestałyśmy od niego wymagać, aby stanął do zdjęcia. Niesamowicie potrafi kokietować otoczenie. Pozował na siedząco i... leżąco.
Najmniejszy z miotu Centurion był najbardziej zaspany. Kładł się na naszych dłoniach, podpieral główką i robił minki bardzo poszkodowanego, trochę obrażonego jamnika. Ale nie udało się mu nas zwieść. Pozować musiał. A mimo, że się troszkę oburzał, widać było, że to słodziak nad słodziaki. Niestety, słońce już było za horyzontem, kiedy przyszła kolej na fotografowanie tego malucha.
Podjęłyśmy też próę zrobienia mu zdjęć w pozie wystawowej. Nie stał co prawda idealnie, ale udało się uchwycić niektóre szczegóły jego budowy.
Na koniec już bardzo zmęczeni bracia, Centurion i Czatur.
Za umożliwienie zrobienia sesji i spotkanie z maluchami dziękuje Kasandrze Kleinert i jej mamie Danucie, a za nieocenioną pomoc w robieniu zdjęć dziękuję mojej przyjaciólce Dagmarze Oraczewskiej i jej córce Julii.