W ostatni weekend, jak co roku, w Gąsawie i Biskupinie było prawdziwe święto jamników. W niedzielę odbywały się równocześnie dwie ważne jamnicze wystawy, w jednej z nich w klasie szczeniąt wzięła udział El-Maraya, a w drugiej – Emiko Lizus Maksimus. Dzięki temu mogły sobie nawzajem kibicować. Jako pierwsza o godz. 9.00 rozpoczęła się Klubowa Wystawa Jamników. Wystąpiła na niej El-Maraya i otrzymała ocenę wybitnie obiecującą oraz tytuł Najlepsze Szczenię w Rasie. Sędziował Calin Simu z Rumunii. Na sąsiednim ringu godzinę później zaczęła się Krajowa Wystawa Jamników. Tam startowała Emiko i również otrzymała ocenę wybitnie obiecującą oraz tytuł Najlepsze Szczenię w Rasie. Sędziowała Lenka Fairaislova z Czech. Dodatkowo w finałach szczeniąt Emiko zajęła trzecie miejsce na podium, a sędzia przyznała mi, że gdyby tylko ta malutka, siedmiomiesięczna jamniczka długowłosa królicza miała większą ochotę na zaprezentowanie się, byłaby pierwsza. Na fotkach: z lewej El-Maraya, z prawej – Emiko w ringu, a poniżej Jola Oporska z obiema siostrami na ręku.
Tego dnia pogoda płatała nam figle, w pewnym momencie lunął deszcze, ale specjalnie zostałyśmy do poniedziału, bo chciałyśmy zrobić pamiątkowe zdjęcia w grodzie w Biskupinie. Nazajutrz więc Emiko na biskupińskiej ławeczcie dumnie prezentowała swój puchar z finałów, a El-Maraya jej towarzyszyła.
Miałyśmy bogate plany zdjęciowe, niestety – pogoda się psuła, zaczynało padać, musiałyśmy je więc ograniczyć. Koniecznie jednak chciałyśmy jeszcze dotrzeć do widowiskowej osady łużyckiej z VIII w. p.n.e. Ostatnie pamiątkowe zdjęcia zrobiłyśmy właśnie tam, ale już w deszczu. Zabrakło fotek zbiorowych całej naszej ekipy spacerkowej, dołączam więc osobne zdjęcie mojej przyjaciółki Ewy Dąbrowskiej i jej standardowej jamniczki długowłosej Karmy Hokus Pokus z Perłowej.
Wracałyśmy już w ulewnym deszczu, z postanowieniem, że do Biskupina jeszcze przyjedziemy.
Ewo i Jolu, bardzo dziękuję za tę wyprawę, zdjęcia i za miłą atmosferę, mimo chwilowych niedogodności. Jajecznica zjedzona w Waszym towarzystwie, która okazała się jedynym możliwycm wariantem śniadaniowym w tamtym rejonie, była przepyszna. Wszystkim zwycięzcom obu wystaw w Gąsawie, także Wandzi Więsek, właścicielce i hodowczyni Joriki z Chaty Pati, wnuczki Basimka, serdecznie gratuluję sukcesów.