Wczoraj jamniki długowłose królicze, szczenięta Basima i Gobi, skończyły sześć tygodni. Nadszedł więc najwyższy czas, by skorzystać z zaproszenia hodowczyni, Ewy Krzywańskiej-Plak, i je odwiedzić. Maluszki przywitały mnie radośnie, są bardzo otwarte, zachwyciłam się ich urodą i charakterami. Cała czwórka jest bardzo podobna do siebie, widać, że to miotowi bracia, różnią się jedynie trochę rozmiarami. Najmniejszy z miotu to Spike, który zapowiada się na malutkiego króliczka. Rozbrajal mnie swoimi pociesznymi minkami. Ponieważ sesja miała być w stylu safari, posadziłyśmy go koło pluszowego tygrysa. Spike tak się przejął, że najwyraźniej w pewnym momencie sam też poczuł się tygrysem. Proszę przyjrzeć się zdjęciu poniżej: siedzą tak samo, miny mają podobne, Spikowi nawet oczy się zaokrągliły!
A tutaj Spike bez pozowania, zamyślony na kanawie.
Troszkę większy od Spike'a jest Snoopy, ma też najdłuższe uszy i długą wąską główkę. Jest także najciemniejszy i ma najdłuższy włos. Loczki na uszach sprawiają, że wygląda jak paź.
Pozostałe dwa pieski przed sesją musiałyśmy poznaczyć, są bowiem bardzo podobne i trzeba się długo wpatrywać, aby je odróżnić. Na zdjeciach bardziej widać detale i jest to łatwiejsze, ale na żywo wyglądają naprawdę bliźniaczo. Sherman otrzymał żółtą obróżkę, a Sami pomarańczową. Jako pierwszego, z lwem, a potem ze słoniem prezentuję Samiego.
A teraz zdjęcia Shermana, który jest najbardziej podobny do swojej mamy Gobi w tym wieku.
Wszystkie maluchy pozowały z pluszakami, ale Sherman się wyróżnił, bo stanął do zdjęcia z żywym żółwiem.
Nie było łatwo, ale udało nam się jako tako okiełznać czwórkę i zrobić maluchom fotki zbiorowe. Od lewej: Snoopy, Spike, Sherman i Sami.
I jeszcze dwie fotki zbiorowe. Na lewej kolejno: Snoopy, Sami, Sherman i Spike, a na prawej Sherman i Spike na schowanym w głowie słonia Samim.
Był też trening pozy wystawowej. Jak na pierwszy raz, wszystkim maluchom poszło nieźle.
Snoopy najwyraźniej bardzo dobrze czuł się na wysokości, bo bardzo chętnie pozował również na siedząco i robił to na luzie, z dużym wdziękiem. Nie mogłam się oprzeć i zrobiłam mu jeszcze kilka portretów.
Bardzo dziękuję Ewie Krzywańskiej-Plak za zaproszenie, a Kasi Nowickiej za cenną pomoc przy zdjęciach.